niedziela, 28 października 2012

Październikowy stosik


Od dołu:
Czerwone gardło, Jo Nesbo
Smocze ziarno, Pearl S. Buck

Jak widać, nowych recenzji brak, za dużo też nie czytam, ale nowe książki nieustannie kupuję :)

czwartek, 30 sierpnia 2012

Informacja

Od kilku tygodni przechodzę kryzys książkowy. Nie chodzi o czytanie książek, ale bardziej o pisanie recenzji. Przez długi czas nie udało mi się niczego napisać. W zasadzie przez całe wakacje nie napisałam ani jednej recenzji. Z komentowaniem Waszych blogów też nie jest u mnie najlepiej. Mam nadzieję, że wkrótce wróci mi chęć pisania, komentowania i wena.
A tymczasem,
Do napisania! :)

sobota, 14 lipca 2012

Spóźniony stosik

Dziś bardzo spóźniony stos czerwcowy: 



Wampiraci. Wojna nieśmiertelnych Justin Somper
oraz
O chłopcu, który ujarzmił wiatr William Kamkwamba, Bryan Mealer

 

niedziela, 24 czerwca 2012

Arabska żona, Arabska córka, Arabska krew


Arabska żona - Tanya Valko Ostatnimi czasy bardzo zainteresowała mnie kultura arabska. Co nie znaczy, że jestem jej zwolenniczką i życie w niej byłoby dla mnie przyjemnością. Żadnej kobiecie nie jest łatwo żyć w tamtejszej rzeczywistości. Ich warunki życia, traktowanie przez mężczyzn i równie często przez inne przedstawicielki płci pięknej, zna chyba ludność na całym świecie. Pomimo to, chętnie sięgam po książki o takowej tematyce. 

Trylogia, dotychczas napisana przez Tanyę Valko traktuje właśnie o arabskim świecie. W pierwszej części, Arabskiej żonie, główna bohaterka, Dorota poznaje Ahmeda Salimi. Początkowo wydaje się być dobrym człowiekiem, który w żaden sposób nie pochwala zachowania większości mężczyzn względem kobiet w jego ojczystym kraju, Libii. Na drodze do szczęścia staje im wiele problemów. Początkowo w szkole jeszcze nastoletniej Doroty i z jej matką. Kiedy wreszcie się pobierają (gdy dziewczyna zaszła już w ciążę) wyjeżdżają do rodzinnego kraju Ahmeda. Początkowo tylko na wakacje. Do Polski jednak już nie wracają. W Libii mąż Doroty przechodzi totalną przemianę. Raz jest dobry, czuły dla żony, innym razem, chorobliwie zazdrosny i zdolny do rękoczynów. W międzyczasie Dorota rodzi kolejną córkę. Na wyjazd i ucieczkę jest już za późno. Nie może przecież zostawić dziewczynek, a Ahmed nigdy nie pozwoli na ich wyjazd do Polski. Dorota przechodzi prawdziwe piekło. 

Arabska córka - Tanya Valko W części drugiej, Arabskiej córce mamy okazję zapoznać się z losami Marysi, starszej córki Doroty. Dziewczynka wychowywała się bez matki, której ostatecznie udało się uciec wraz z Darią, młodszą córką. Marysię wychowuje najpierw ciotka, a później babcia Nadia. I ona, podobnie jak matka, wychodzi za mąż za Araba. 

W części trzeciej, Arabskiej krwi równorzędnie toczą się dzieje Marysi i Doroty. Po wielu latach spotkały się. Na początku dzieli ich ogromna przepaść, nie potrafią się ze sobą porozumieć. Szybko jednak znajdują wspólny język. W międzyczasie w Libii wybucha wojna domowa, przez którą ich życie ulega zupełniej zmianie. Nieustannie umiera ktoś z ich bliskich, doznają bólu straty i rozłąki, są zmuszone być świadkami prawdziwych tragedii i krwawych wydarzeń. 

Arabska krew - Tanya Valko Język Valko nie jest wyszukany. Nazwałabym go zwyczajnie prostym. Ubarwiają go jedynie liczne makaronizmy. W trzecim tomie znajdziemy słowniczek z ich tłumaczeniem na język polski. Zaletą książek jest także wplatanie przez autorkę do każdej kolejnej części fragmenty z poprzednich. Dzięki temu czytelnik nie będzie miał problemu z przypomnieniem sobie wcześniejszych wydarzeń.Jest to istotne, gdy następnych tomów nie czytamy od razu po sobie. Ja niestety tak nie zrobiłam. I teraz trochę tego żałuję, bo czuję już przesyt arabskiego świata. 

Polecam osobom, które podobnie jak mnie interesuje arabska kultura. W innym przypadku obawiam się, że nie przebrniecie przez całe trzy części.

piątek, 8 czerwca 2012

Samsara. Na drogach, których nie ma


Samsara. Na drogach, których nie ma - Tomek Michniewicz 

Literaturę podróżniczą cenię sobie przede wszystkim za możność przeniesienia się w inny świat. Tak bardzo różny od naszego, pełen przygód i niezapomnianych wrażeń.
Tym razem, mając chęć na przeczytanie książki z tego właśnie gatunku, sięgnęłam po Samsarę. Na drogach, których nie ma Tomka Michniewicza. Jest to opowieść o czasie spędzonym przez autora w Azji. Najpierw w Nepalu, później w Indiach, Wietnamie, Tajlandii i Laos. Michniewicz podróżował ze swoimi przyjaciółmi, kolejno z Adamem, Tomkiem zwanym Kaczorem oraz Marianną. 
Głównym celem podróży Tomka Michniewicza było odszukanie dziadugarów, czyli czarowników, czyniących niezwykłe rzeczy. Coś jak nasi iluzjoniści. Po drodze, przemierzając kolejne kraje poznajemy okoliczne zwyczaje, festiwale, lokalne opowieści:

Dawno, dawno temu, gdy na świecie jeszcze nie było ludzi, jeleń nie miał rogów. Rogi miał żółw. Żółw nie był jednak z tego powodu szczęśliwy, bo rogi przeszkadzały mu w pływaniu. Któregoś poranka, na skąpanej w słońcu polanie żółw zobaczył jelenia, który przyszedł się napić z jeziora.
- Jeleniu, pomóż mi - poprosił żółw - zabierz moje rogi, może tobie bardziej się przydadzą.
- Nie przydadzą mi się - odpowiedział jeleń - będą mi przeszkadzać w szukaniu żołędzi.
- Ale ja cię bardzo proszę! Muszę się ich pozbyć, bo jestem bardzo głodny - nie ustępował żółw.
Jeleń miał dobre serce i zgodził się pomóc żółwiowi, ale tylko pod jednym warunkiem:
- Nie zabiorę twoich rogów - powiedział - ale je od ciebie pożyczę. Wezmę je od ciebie na trzy tygodnie, będziesz mógł się najeść i narobić zapasów. A potem spotkamy się tu i odbierzesz je ode mnie. 
- Zróbmy tak! - ucieszył się żółw i oddał jeleniowi swoje rogi. Po czym radośnie wskoczył do jeziora i zniknął. 
Minęły trzy tygodnie i jeleń wrócił w umówione miejsce, by oddać żółwiowi rogi. Czekał cały dzień i całą noc, ale żółw się nie pojawił. Wtedy jeleń zrozumiał, że został oszukany i będzie musiał nosić rogi już przez całą wieczność. Wpadł w straszny gniew.
- Żółwiu, zabiję cię! - ryknął wściekle, a jego wołanie przypominało szczekanie psa.
Do dziś jeleń woła żółwia, by przyszedł odebrać rogi, ale żółw nigdy nie słucha jego prośby. Co jakiś czas można znaleźć w lesie żółwia bez głowy. To zemsta jelenia, który nigdy żółwiowi nie przebaczy. *

Do głębi poruszyły mnie opisy znęcania się tamtejszej ludności nad zwierzętami, tudzież słoniami. Lokalna ludność potrafiła bić słonie, bo te nie chciały pozować do zdjęć, za które mogli zdobyć sporą sumę pieniędzy. Nie jestem w stanie zrozumieć takiego zachowania.           

Dla mnie najważniejszym przesłaniem książki były ostatnie słowa autora. Aby podróżować nie dla konkretnego celu, a dla tysięcy drobnostek, które czynią tą podróż niezwykłą. Bardzo istotna jest też spontaniczność. Prawdziwą przygodę możemy przeżyć, gdy trafimy na ścieżki, na które normalnie, gdybyśmy to planowali, nigdy byśmy nie trafili.

* str. 181 Samsara. Na drogach których nie ma Tomek Michniewicz

sobota, 26 maja 2012

Klejnot Medyny

Klejnot Medyny - Sherry Jones

„Klejnot Medyny to książka, w której autorka, Sherry Jones pisząc wciela się w postać historyczną, Aiszę bint Abi Bakr, żonę proroka Muhammada, twórcę islamu. Poznajemy tu losy Aiszy odkąd była małą dziewczynką oraz Muhammada od momentu, gdy ją poślubił. Jeszcze kiedy Aisza była dzieckiem została poddana pardzie (okresowi przedślubnemu, kiedy to była pod ścisłą kontrolą, nie wolno jej było praktycznie wychodzić na dwór, nie mógł jej widywać żaden obcy), szybko zaręczona, a w wieku dziewięciu lat wydana za mąż. Odtąd towarzyszyła Muhammadowi już do końca jego dni, ale nie była jego jedyną żoną. Kiedy brała z nim ślub, prorok miał już za żonę Saudę, a przed nią jeszcze Chadidżę, z którą posiadał jedyne dziecko, które dożyło wieku dorosłego, Fatimę. I po ślubie z Aiszą, Muhammad żenił się z kolejnymi kobietami. Początkowo mógł mieć cztery żony, tak jak każdy inny mężczyzna. Kiedy jednak ten limit uległ wyczerpaniu, Allah objawił mu się i pozwolił na kolejne. Najwięcej było ich nawet dziesięć! Aiszę kosztowało to sporo nerwów. Długo nie potrafiła pogodzić się z rzeczywistością, że musi dzielić się swoim mężem z innymi kobietami. O każdą następną była bardzo zazdrosna. Dodatkowo obawiała się o swoją pozycję w haremie i nieustannie musiała o nią walczyć, by pozostać hatun, czyli pierwszą żoną (tą najważniejszą). Muhammad tymczasem cały czas to ją kochał najmocniej ze wszystkich i był w stanie wiele wybaczyć. Aisza wymyślała wiele intryg, które miały uratować jej męża od rzekomych kłopotów. Te plany jednak nie do końca szły po jej myśli, a Muhammadowi coraz bardziej nie podobała się zazdrość żony. A mnie irytowało jego zachowanie. Uważał, że Aisza nie ma powodów, aby być o niego zazdrosną, nawet wtedy gdy do haremu przybywały nowe kobiety pod przeróżnymi pretekstami. Zwykle tłumaczył się poprawą stosunków z innymi środowiskami, bądź chęcią pomocy wdowom. Każda nowa żona miała zamiar bycia hatun. Gdy bohaterka w końcu wprost poprosiła męża o ustalenie jej pozycji w haremie, ten nie przystał na jej pomysł. Uważał, że Aisza musi sama sobie z tym poradzić. Tymczasem ją trapił jeszcze jeden problem. Jej małżeństwo z Muhammadem nie zostało dotąd skonsumowane. Gdyby dowiedziała się o tym któraś z jego pozostałych żon, chcących być hatun, mogłaby na dobre zapomnieć o byciu tą najważniejszą. Jednakowoż w trudnych chwilach wszystkie te kobiety potrafiły dojść do porozumienia. Muhammad umarł na rękach swej ulubionej żony Aiszy. Po jego śmierci rodzi się spór, kto powinien być jego następcą.
Na okładce został umieszczony napis informujący iż obecnie przygotowywana jest kontynuacja. Ja już nie mogę doczekać się poznania dalszych losów bohaterki. Jestem ogromnie ciekawa jak poradzi sobie Aisza i reszta kobiet z haremu po śmierci proroka. Mam nadzieję, że owa kontynuacja zostanie już niebawem wydana.
A teraz słów kilka o samej książce. Sherry Jones pozwoliła czytelnikowi na poznanie życia Mahometa, proroka islamu. Wiele faktów ukazanych w książce, a także bohaterowie w niej przedstawieni istnieli kiedyś naprawdę. Może i nie jest to skarbnica wiedzy o kulturze muzułmańskiej i religii islamskiej, ale wiele nowego możemy się tu dowiedzieć. Polecam szczególnie osobom lubiącym poznawać inne religie oraz tym lubiącym czytać o odległych kulturach.

niedziela, 13 maja 2012

Stosik majowy



Od góry:
Arabska krew Tanya Valko
Syberia. Wyprawa na biegun zimna Jacek Pałkiewicz

czwartek, 3 maja 2012

Upiory XX wieku


Teraz czytam
Od razu kiedy usłyszałam, że Stephen King, nazywany mistrzem horroru ma syna, który także pisze książki, wiedziałam, że i z twórczością jego potomka muszę się zapoznać. Na początek postawiłam na opowiadania Joe'go Hilla, zatytułowane Upiory XX wieku. Jest ich piętnaście. Gatunkowo są to w większości horrory lub fantasy. Autor otrzymał za nie nagrody takie jak: Bram Stoker Award, International Horror Guild Award oraz British Fantasy Award. I mi większość z nich odpowiadała. Niestety nie wszystkie. Zdarzyły się i takie, które mogłabym określić: zwyczajnie nudne, nieciekawe.

Do tych najlepszych mogę śmiało zaliczyć opowiadanie Duch XX wieku - o dziewczynie zamordowanej w kinie, która teraz powraca na miejsce swej śmierci, a także Pop Art z gatunku fantasy. Nadmuchiwany Hebrajczyk Arthur Roth, bardzo mały, cały wypełniony powietrzem. Nie potrafił mówić, więc wszystko, co chciał przekazać światu zapisywał kolorowymi kredkami. Nie miał potrzeby oddychania, z naszych ludzkich, dziesięciu palców miał tylko kciuki, a za resztę wydęte poduszki. Bardzo spodobało mi się również opowiadanie zatytułowane Usłyszysz śpiew szarańczy - o chłopcu, Francis Kayu, którego spełniło się marzenie bycia owadem. Gdy pewnego dnia budzi się rano w swoim łóżku, jest upragnionym owadem. Zaczyna zabijać swoich bliskich. Na uwagę zasługują także Synowie Abrahama. Tytułowy Abraham, lekarz i ojciec dwojga chłopców, znęca się nad nimi. W końcu, uważa, że nadszedł już czas, aby wyznać dzieciom swoją, dotąd skrywaną, tajemnicę. Pokazuje im, wbrew ich woli, jak unicestwiać wampiry. W ten sam sposób, według instrukcji ojca, chłopcy zabijają go. Muszę także wspomnieć o Czarnym telefonie - o porwanym chłopcu, oraz o Ostatnim tchnieniu. Tutaj razem z bohaterami odwiedzamy tajemnicze muzeum, w którym doktor Alinger kolekcjonuje w słojach ostatnie ludzkie tchnienia. Czyni to za pomocą aspiratora. Zauroczył mnie tu niesamowity klimat muzeum. 

Pośród reszty nie wymienionych tu przeze mnie opowiadań znalazłyby się jeszcze takie, które zasługują na uwagę i te nużące. Ale myślę, że te, które spodobały mi się najbardziej, wymieniłam. Moje ogólne wrażenie po przeczytaniu Upiorów XX wieku jest pozytywne, aczkolwiek miałam nadzieję, że będzie nieco więcej tych porywających opowiadań, ale nie jest to koniec mojej 'przygody' z twórczością Joe'ego Hilla i na pewno jeszcze sięgnę po jakąś, tym razem, książkę, zamiast opowiadań. 

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Książkowy stosik z okazji Światowego Dnia Książki 2012

Z okazji Światowego Dnia Książki postanowiłam zakupić kilka książek: 



 Od góry:
Opowieści z meekhańskiego pogranicza Północ-Południe Robert M. Wegner
Opowieści z meekhańskiego pogranicza Wschód-Zachód Robert M. Wegner
Nocna zmiana Stephen King
Umierający detektyw Leif GW Persson
Jest legendą. Antologia.
Afryka Trek. Od Przylądka Dobrej Nadziei do Kilimandżaro Sonia i Alexandre Poussin
Mongolia. Wyprawa w tajgę i step Bolesław A. Uryn
Trzy córki pani Liang Pearl S. Buck
Cukiernia pod Amorem. Hryciowie Małgorzata Gutowska-Adamczyk
Płomienna narzeczona Iny Lorentz

Dwie pierwsze odkupiłam od Aleksandry, a Nocną Zmianę od Nyx, za pośrednictwem Aleksandry. Afrykę Trek oraz Płomienną narzeczoną zakupiłam na Albertusie. Resztę na Selkarze. Razem z drugą paczką, jak zwykle przyszły zakładki :)



.

niedziela, 15 kwietnia 2012

Dracula

 Teraz czytam 
Wszyscy chyba znamy legendę o hrabim Draculi, zamieszkującym zamek w Transylwanii. O wampirze żywiącym się w nocy ludzką krwią za pomocą swych długich, ostro zakończonych kłów, a w dzień chowającym się w trumnie. O wampirze wystrzegającym się krucyfiksu, czosnku, wrażliwym na światło, nie mającym swego odbicia w zwierciadle, mogącym przeistaczać się w nietoperza, wilka lub inne zwierzę. O wampirze pozostającym nieśmiertelnym do czasu, aż jego ciało nie zostanie przebite kołkiem, a głowa odcięta.

Jestem niestety skłonna stwierdzić, że w dobie „nowych” wampirów, sporo z nas nie pamięta tych stworzeń w sposób, w jaki przedstawiano je w przeszłości. Współcześni autorzy coraz częściej kreują je jako istoty dobre, bratające się z człowiekiem. Zamiast stanowić dla niego zagrożenie życia, są w stanie kontrolować swoje pragnienie ludzkiej krwi. Nie śpią już w trumnach, a w promieniach Słońca zamiast spalać się, jedynie lśnią. Ja zdecydowanie bardziej preferuję pierwowzór tych stworzeń mroku. Dlatego też postanowiłam przeczytać klasyczną powieść grozy „Draculę” Brama Stokera i przypomnieć sobie właśnie ten archetyp. 

Jak to niestety często bywa, dzieła klasyczne nie okazują się takimi, na jakie mamy nadzieję. Są ciekawe, ale nie porywające. W moim przypadku było tak właśnie z opowiadaniami Edgara Allana Poe. Z jednej strony fascynujące, ale i nierzadko zdarzały się też takie momenty, w których dłużyło mi się niesamowicie. „Draculę” oceniam podobnie. Bardzo spodobał mi się początek, kiedy to akcja toczyła się w zamku tytułowego bohatera. Gdy jednak Jonathan zdołał się stamtąd wydostać, już przez znaczną część książki tak naprawdę nic szczególnego się nie działo. Pokładałam nadzieję w zakończeniu. Niestety i ten nie okazał się dla mnie zachwycający. Nie wspomnę jaki był finał losów postaci, bo może ktoś jeszcze nie czytał „Draculi”. Język Stokera także nie wynosi się ponad przeciętność. Jest po prostu przystępny dla każdego czytelnika. Mało tu chwil strasznych, zapierających dech w piersiach.  

Miałam nadzieję, na coś bardziej trzymającego w napięciu, ale cieszę się, że miałam możliwość powrócić do tych czasów, kiedy przed wampirami drżało się ze strachu :) 

czwartek, 5 kwietnia 2012

Kanon. Wyprawa galopem przez piękne podstawy nauki

Kanon. Wyprawa galopem przez piękne podstawy nauki - Natalie Angier

Świat jest wielki. Świat jest pełen bałaganu. Świat jest jak pokój nastolatka: jest w nim wszystko. Str. 27


„Kanon. Wyprawa galopem przez piękne podstawy nauki” to książka popularnonaukowa z serii „Na śnieżkach nauki”. Jest też pierwszą książką przeczytaną przeze mnie z tego gatunku. Długo zastanawiałam się, czy jest to właściwy moment na rozpoczęcie „przygody” z literaturą naukową. Czy w ogóle zrozumiem coś z tego, co przeczytam? Czy nie lepiej jeszcze poczekać? Ogarnięta tymi wątpliwościami postanowiłam jednak sięgnąć po coś z tego gatunku i przekonać się, czy moje wahanie znajdzie poparcie w rzeczywistości. Szybko okazało się, że moje obawy były zupełnie niepotrzebne. Może i nie do końca udało mi się wszystko zrozumieć, bo autorka często zasypywała mnie obcym słownictwem, ale z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że była to wspaniała podróż wgłąb świata nauki. 
Na początek Natalie Angier dokonuje wprowadzenia. Przedstawia czytelnikowi problemy naukowców i  zwykłych ludzi z nauką. Pokazuje jak bardzo wiele z nas boi się z nią  „zaprzyjaźnić”. W rozdziale pierwszym: Myślenie naukowe. Poznawać świat całym sobą, Angier ukazuje błędy w ludzkim myśleniu dotyczącym nauki. Tutaj mamy okazję dowiedzieć się skąd tak naprawdę biorą się pory roku. Nie z powodu oddalenia od Słońca, a nachylenia osi Ziemi. W wyniku tego w stronę Słońca czasem nachylona jest półkula północna, skąpana wtedy w mocniejszym, bezpośrednio skierowanym strumieniem światła i ciepła, (...) a po 6 miesiącach, gdy Ziemia leniwie przepłynie na drugi kraniec swej orbity, półkula północna jest nachylona w przeciwną stronę; przychodzi pora na przypiekanie półkuli południowej. * W rozdziale drugim Angier wyjaśnia czytelnikowi jak to jest z prawdopodobieństwem różnych zdarzeń losowych. Dzięki trzeciemu, Skalowanie. Zabawa w rzędy wielkości możemy sobie wyobrazić jak małe są niektóre cząstki otaczającego nas świata. Jak niewielki może być wirus, czy bakteria wywołująca groźne dla zdrowia i życia choroby. Autorka to wszystko porównuje do główki szpilki. W rozdziale Fizyka. A nic to dla mnie za dużo Natalie Angier wyjaśnia istotę prądu elektrycznego. W Chemia. Ogień, lód, szpiedzy i życie dowiedziałam się, skąd wzięła się nazwa ołówka. W przeszłości myślano, że jego głównym składnikiem jest ołów, a nie grafit, odmiana alotropowa węgla. W Biologii ewolucyjnej. Teorii ogółu organizmów możemy przeczytać o początkach świata, naszych przodkach i teorii Darwina. W rozdziale Biologia molekularna. Komórki i gwizdki Angier pisze o najmniejszych cząstkach, z których składa się człowiek (komórce). W Geologii. Wyobrażenie kawałków świata możemy przeczytać o Ziemi, jej wnętrzu, a w Astronomii. Niebiańskich istotach o Wszechświecie. 
Natalie Angier napisała swoją książkę w sposób niezwykle interesujący. Miałam sposobność dowiedzieć się wielu ciekawych faktów. Nie mogę jednak rzec, że książkę czytało mi się lekko i prosto. Momentami było mi przez nią trudno przebrnąć, ale nie żałuję i wiem, że było warto. Z chęcią sięgnę jeszcze po inne książki z literatury popularnonaukowej. 

* str. 52

środa, 21 marca 2012

Sklepik z marzeniami

Teraz czytam 
Nie ma człowieka, który nie miałby marzeń. Każdy z nas je ma. Jedni nie robią nic w kierunku ich spełnienia, a inni są zdolni poświęcić dla nich niemal wszystko. "Sklepik z marzeniami" to opowieść o ludziach posiadających te marzenia i próbujących je wcielić w życie. Pragnieniem Briana Ruska, nastoletniego chłopca, który kolekcjonował baseballowe karty i był pierwszym klientem w nowo otwartym sklepie, było posiadanie tej jedynej, należącej do konkretnego, słynnego sportowca. Dla innych mieszkańców Castle Rock marzeniem było posiadanie pięknego abażuru, lisiego ogona, okularów przenoszących do innego świata. Ot, niby zwykłe przedmioty. W dodatku można je zdobyć za niewielką cenę. Co najmniej tak z początku sądzili kupujący. Zapłatą bowiem była niewielka suma pieniędzy oraz spłatanie komuś "niewinnego" psikusa. Np. ubrudzenie błotem pościeli sąsiadki, która wisiała na sznurku w ogrodzie, wybicie okna kamieniem, a nawet zamordowanie psa. Z pozoru błahe psikusy okazały się zabójcze dla mieszkańców Castle Rock. Leland Gaunt, u którego kupowali wymarzone przedmioty uknuł intrygę i celowo chciał ich skłócić, co często miało opłakane skutki, tkj. wzajemne zabójstwa. Jedynie szeryf miasteczka, Allan Pangborn oparł się pokusie rozwiązania zagadki tajemniczej śmierci żony i syna w wypadku samochodowym, co od dawna było jego słabością.

Stephen King po raz kolejny wprowadził mnie w doskonale wyimaginowany przez siebie świat. Wszyscy bohaterowie, jak zwykle, precyzyjnie wykreowani, odznaczający się wyrazistymi charakterami. King bardzo dokładnie przedstawił ich portrety psychologiczne, co czuli po zakupieniu upragnionej rzeczy i jak bardzo obawiali się, że ktoś im ją odbierze. Właśnie to ich zaślepiło i dlatego zdecydowali się robić to, co zażyczy sobie pan Gaunt, w ogóle nie myśląc o konsekwencjach swojego czynu. Dopiero później zdawali sobie sprawę z przykrych skutków swoich działań.
Bardzo utkwił mi w pamięci i spodobał się klimat sklepiku pana Gaunta. Już sama nazwa jest bardzo intrygująca, ale przede wszystkim spodobało mi się jego wnętrze. Czasem jak w normalnym, zwykłym sklepie, ale kiedy Leland Gaunt zawierał umowę z kupującymi czułam, jak zmieniał się jego nastrój. Oczami wyobraźni widziałam tajemnicze sklepowe lady i półki, na których klient widział rzecz dokładnie taką, jaką chciał widzieć i posiadać. Myślę, że ten wyjątkowy i tajemniczy sklep na długo zapadł mi w pamięć. 

niedziela, 11 marca 2012

Pierwszy śnieg

Pierwszy śnieg  - Nesbo Jo
Ostatnimi czasy bardzo popularna stała się literatura skandynawska. Zwłaszcza thrillery. Dotychczas ze skandynawskich thrillerów miałam przyjemność przeczytać jedynie pierwszą część trylogii Millenium. Spodobała mi się na tyle, że już wkrótce zamierzam sięgnąć po kolejną. Chciałam przekonać się, czy inni pisarze z tamtego regionu są w stanie dorównać Stiegowi Larssonowi. Mój wybór padła na Pierwszy Śnieg Jo Nesbo. Akcja książki toczy się w Norwegii, późnią jesienią. Zaczynają ginąć zamężne kobiety. W pobliżu zawsze pojawia się bałwan. Wyjaśnieniem mrocznej zagadki zajmuje się Harry Hole, komisarz od seryjnych zabójstw. To, co szczególnie rzuciło mi się w oczy i wyróżnia Pierwszy Śnieg od thrillerów innych autorów, to wyjątkowo nieoczekiwane zwroty akcji. Kiedy czytelnikowi wydaje się, że sprawa dobiega już końca, a mordercą jest ktoś wcześniej zupełnie niepodejrzewany, okazuje się, że zabójca pozostaje wciąż na wolności. Zakończenie jest jeszcze bardziej zaskakujące. Nesbo napisał swoją książkę w taki sposób, że czytelnik nie ma chwili na odetchnięcie. Cały czas pojawiają się nowe wątki, które za moment wydają się całkiem nieistotne dla sprawy, po to tylko, aby pojawiły się kolejne. Z pewnością jeszcze nie jeden raz sięgnę po literaturę tego autora, bo, pomimo, że ostatecznie Pierwszy Śnieg nie dorównuje Mężczyznom, którzy nienawidzą kobiet, to jest bardzo dobra. Gorąco polecam wszystkim zainteresowanym thrillerami ;)

niedziela, 19 lutego 2012

Matka ryżu

 Teraz czytam

Nigdy nie wznoście murów, bo gdy zaczniecie budować mur, to potem sam rośnie. Taka jest natura muru - sam pnie się w górę, aż staje się tak wysoki, że już nie sposób się na niego wspiąć. (str. 73) 

 „Matka ryżu” to książka opowiadająca o dziejach wielopokoleniowej rodziny, mieszkającej na Malajach (dzisiejsza Malezja). Bohaterowie powieści Rani Manickiej żyją w XX w. Ich losy zaczynamy śledzić od momentu zamążpójścia Lakszmi, bardzo młodej dziewczyny, która wraz ze swoim nowo poślubionym mężem, Ają, wyjeżdża ze swego rodzinnego Cejlonu i przenosi się na Malaje. Tam zakłada własną rodzinę i rodzi wiele dzieci. Historię bohaterów obserwujemy z różnych perspektyw. Początkowo z punktu widzenia Lakszmi, która opisuje jak trudno jej było opuścić rodzinny dom i przeprowadzić się do nowego, obcego miejsca, razem z mężem, którego prawie wcale nie znała, a w dodatku okazał się być zupełnie kimś innym, niż miał być. Aja został jej przedstawiony jako bogaty mężczyzna, mieszkający w dużym, pięknym domu z dziećmi swoimi i swojej zmarłej żony. Tymczasem okazuje się, że jest ubogim urzędnikiem, który zamieszkuje niewielki, drewniany domek i ma mnóstwo długów. Lakszmi postanawia nie załamywać się i starać się prowadzić dom jak najlepiej potrafi. Czytelnik ma również okazję poznać losy tej malajskiej rodziny z perspektywy jej dzieci, męża, a także z punktu widzenia jej synowych i wnuków. Dzięki temu powieść jest obiektywna. Możemy dowiedzieć się, co sądzi dany bohater, o danej sytuacji i osobie. Książka staje się jeszcze bardziej realistyczna, kiedy bohaterom nie wszystko idzie jak po maśle i zdarzają się również przykre sytuacje. A już na początku posądziłam autorkę za przesłodzenie powieści. Bo jakie szczęście trzeba mieć, żeby wyjść nieomal bez szwanku z rozstrzelania przez wroga podczas II wojny światowej? Aję zabrano z domu, więziono, nie karmiono i torturowano. W końcu razem z towarzyszącymi mu ludźmi w lochach, gdzie przebywał, postanowiono rozstrzelać. On jeden przeżył. Graniczyło to prawie z cudem. Lakszmi chroniła przed Japończykami swoją najpiękniejszą córkę. Kiedy zjawiali się w ich domu po zapasy żywności, chowała ją w skrytce. Pewnego razu jednak coś potoczyło się nie tak. Wtedy już wiedziałam, że Manicka nie ma zamiaru słodzić w swojej książce. „Matka ryżu” okazała się powieścią do głębi poruszającą, czasem nawet wstrząsającą. Pisarka stworzyła także bardzo realistyczne postacie. O żadnej z nich nie jestem w stanie powiedzieć, że była zdecydowanie zła, lub dobra. Uważam, że każda z nich miała jakieś racje. A po wyjaśnieniu swojej wersji zdarzeń i swojego punktu widzenia, okazywało się, że miały powody, aby zachowywać się tak, a nie inaczej. Szczególnie polubiłam główną postać, Lakszmi, która była tytułową matką ryżu, od której wszystko się rozpoczęło. Potrafiła wyczarować coś z niczego. Podczas wojny starała się, aby jej dzieciom niczego nie zabrakło. Zawsze znalazła sposób na zapewnienie pożywienia sobie i rodzinie. Były jednak i takie chwile, gdy moja sympatia do niej zanikała i przeradzała się w zdumienie i niedowierzanie. 
Polecam osobom lubiącym czytać powieści obyczajowe, rodzinne sagi.

niedziela, 12 lutego 2012

Lutowe stosiki

 Dzisiaj dwa książkowe stosy: 


 Pierwszy, z książkami odkupionymi od Aleksandry. Od dołu: „Pokuta” Anne Rice, „Kronika ptaka nakręcacza” i „Kafka nad morzem” Haruki Murakami, „Kompozytor burz” Andres Pascual, i „Ex Libris” Anne Fadiman


I książki zakupione w selkarze. Od dołu: „Na północ od Capri” Penelope Green, „Perswazje” Jane Austen oraz „Pierwszy Śnieg” Jo Nesbo.

wtorek, 7 lutego 2012

Wiatr ze wschodu, wiatr z zachodu

Wiatr ze wschodu, wiatr z zachodu  - Buck Pearl 
Niecały rok temu usłyszałam o pisarce Pearl S. Buck. Kiedy dowiedziałam się, że jest autorką wielu książek o Dalekim Wschodzie, bezzwłocznie postanowiłam którąś z nich kupić i przeczytać. Padło na Ta trzcina żyje. Już po kilku pierwszych stronach widziałam, że nie jest to ostatnia powieść Buck, którą czytam i która znalazła się na mojej półce. Niedługo potem sięgnęłam po Ukryty kwiat, który oczarował mnie równie mocno. Trzecią książką Buck, jaką mam przyjemność przeczytać jest Wiatr ze wschodu, wiatr z zachodu
Bardzo długo szukałam tej książki, nie mogąc jej nigdzie znaleźć. Bardzo więc ucieszyłam się, kiedy wreszcie zobaczyłam ją na stronie internetowej empiku dostępną do kupienia. Nie zwlekałam ani chwili z jej kupnem. 
 Urodzona w chińskiej arystokratycznej rodzinie Kwei-lan odebrała stosowne wychowanie. Doskonale zna uświęcone tradycją zwyczaje i jest gotowa do poślubienia mężczyzny, którego wybrała jej rodzina, jeszcze zanim dziewczyna przyszła na świat. Jednak wcale się nie spodziewa, że nawet jej własny mąż, absolwent amerykańskiej uczelni, będzie podważał wszystko to, co wpajano jej przez całe życie. Powieść Buck opowiada o sile miłości, a w historii jej bohaterów odbijają się przemiany, jakim zaczęło ulegać społeczeństwo azjatyckie, które po wiekach izolacji otworzyło się na wpływy z zewnątrz.  (okładka książki)
Wiatr ze wschodu, wiatr z zachodu tak jak dwie poprzednie powieści tejże wspaniałej pisarki bardzo mi się spodobał. Po miesiącu z Quo Vadis potrzebowałam czegoś, co przypomni mi za co tak uwielbiam czytać książki. (Książkę czytałam w październiku). Bardzo dobrze się stało, że teraz sięgnęłam właśnie po Wiatr... . Doskonale przypomniał mi jaką frajdą może być czytanie książki. Kolejny raz język autorki po prostu mnie oczarował. Fabuła też ciekawa. Buck poruszyła tu bardzo ważny temat, jakim jest wybieranie przyszłego męża/żony swojemu dziecku przez rodziców. Ja osobiście uważam, że nie jest to w porządku, gdyż każdy ma prawo do swojego zdania, czy też wyboru osoby, z którą spędzi resztę życia. Jest to jednak trudny temat, gdyż wiadomo, że to wszystko jest oparte na tradycji.
Kartki przewracałam z tak zawrotną prędkością, że nawet nie wiem kiedy dotarłam do ostatniej strony. I jedyne co mi się nie spodobało, to ta niewielka ilość stron. Chętnie poczytałabym jeszcze :) 

niedziela, 29 stycznia 2012

Yanomami, ostatni wolni Indianie Amazonii i 180000 kilometrów przygody

Duchy Dżungli  - Kasza Janusz 
Duchy dżungli mieszkają z dala od wielkich rzek, w głębi deszczowego lasu. Duchy dżungli zobaczysz tylko wtedy, gdy same będą tego chciały. Duchy dżungli unikają obcych: jeśli przyjdziesz do nich bez zaproszenia – zginiesz. Duchy dżungli – Yanomami. Ostatni wolni Indianie Amazonii. *

Odkąd przeczytałam swoją pierwszą podróżniczą książkę, jaką było Gringo wśród dzikich plemion Wojciecha Cejrowskiego, po kolejne dzieła tego gatunku sięgam bardzo chętnie. Tym razem trafiło na Duchy dżungli Janusza Kaszy.
Po tym jak nie do końca byłam zadowolona z przeczytanej Kanady pachnącej żywicą Arkady'ego Fiedlera, uznałam że wszystkie książki podróżnicze są bardzo ciekawe, ale żadna nie jest w stanie dorównać twórczości Cejrowskiego. Nie miałam więc nadziei na porywającą powieść. I tu zostałam bardzo mile zaskoczona. Okazało się, że w tego rodzaju książkach potrafi bardzo przypaść mi do gustu nie tylko humorystyczny styl pisania Cejrowskiego, ale także ten Janusza Kaszy, który pisze równie dobrze.
Razem z autorem oraz innymi osobami towarzyszącymi mu, mamy okazję przeżyć wspaniałą przygodę, na długo nie dającą o sobie zapomnieć. Możemy wiele dowiedzieć się o kulturze, zwyczajach, sposobie zachowania Indian Yanomami, ostatnich wolnych Indianach Amazonii.
Niewątpliwie ogromnym plusem jest zamieszczenie przy końcu książki "Warto przeczytać przed wyprawą do dżungli". Tam znajdziemy tytuły i krótkie recenzje Kaszy, książek, które powinien przeczytać każdy, kto ma zamiar wybrać się do dżungli w celu przeżycia niezapomnianej przygody. Pomocne będzie także "ABC dżunglowego survivalu", z którym także warto zapoznać się przed wyprawą w te piękne zakątki świata.
Duchy dżungli to pozycja obowiązkowa dla miłośników Indian Amazonii, książek podróżniczych i przygodowych. Gorąco polecam!

* okładka książki  

180 000 Kilometrów Przygody  - Halik Tony 
 Jak już pewnie wiecie, bardzo lubię wszystkie książki z biblioteczki Poznaj Świat. Przeczytałam zaledwie pięć z nich i ciągle mam ochotę na jeszcze więcej. Tym razem wybrałam książkę Halika pt. "180000 kilometrów przygody". Moją pierwszą tego autora. Podczas jej czytania, podobnie jak wszystkich poprzednich miałam wrażenie, że jestem w zupełnie innym świecie. Właśnie za to tak lubię bibliotekę Poznaj Świat. Dzięki tym książką czytelnik ma okazję naprawdę zapomnieć o rzeczywistości i własnym, często szarym świecie i przenieść się w inny, pełen przygód i niezapomnianych wrażeń. Tym razem Halik zabiera czytelnika w podróż z Buenos Aires na Alaskę. Niestety w tej książce nie docieramy do celu. Kontynuację podróży znajdziemy w innej książce Halika, "Jeep, moja wielka przygoda", po którą mam zamiar już wkrótce sięgnąć.

sobota, 21 stycznia 2012

Pałac kobiet

Teraz czytam
Główna bohaterka Pałacu kobiet, pani Wu, w swoje czterdzieste urodziny postanawia sprowadzić do swojego domu konkubinę dla męża. Sama od tej pory zamierza skupić się na swoim życiu. Pragnie dla siebie wolności, na którą czekała odkąd poślubiła pana Wu. Nie chce pozbawiać go szczęścia, ale nie chce też rodzić już więcej dzieci. Idealnym dla niej wyjściem z tej sytuacji jest wybranie Drugiej Damy. Pan Wu, podobnie jak i ich synowie, i służba nie są tym pomysłem zachwyceni. W końcu jednak przybywa młoda dziewczyna, sierota, której nadają imię Ch'iuming. Od tej pory ma ona zająć miejsce pani Wu, u boku jej męża. Do domu pańctwa Wu przybywa także cudzoziemski ksiądz, Andre. W całej powieści odgrywa bardzo ważną rolę. To dzięki niemu Ailien Wu zmienia swoje poglądy. Godzi się na wyjazd syna z rodzinnego kraju, Chin, zezwala panu Wu samodzielnie wybrać kolejną Damę, która spełniłaby jego oczekiwania lepiej niż poprzednia. Zaczyna też w zupełnie odmienny sposób rozumieć szczęście i wolność. Pod wpływem nauk Andre, nie tylko Ailien zmienia swoje zachowanie. Jeden z jej synów także przeżywa przemianę i decyduje się na założenie szkoły dla prostych mieszkańców ich kraju. Chce nauczyć ich czytać i pisać. Postanawia także wybudować szpital, gdzie chorzy mogliby odzyskiwać zdrowie i w ten sposób nie umierać niepotrzebnie. Pearl Buck przedstawiła czytelnikowi istotę konkubinatu w dawnych Chinach. Kiedyś wybieranie Drugiej, Trzeciej itd. Damy było tradycją. Jednak już w czasach współczesnych bohaterom Pałacu kobiet, zaczęto uważać to za coś przestarzałego. W książce jest nawet wzmianka, że powoli stawało się to nielegalne. Przyjaciółka pani Wu, pani Kang nie decyduje się na takie posunięcie, postępuje zupełnie odwrotnie do tradycji i ponosi tego konsekwencje. Wtedy Ailien utwierdza się w przekonaniu, że podjęła słuszną decyzję.
Pisarka po raz kolejny zauroczyła mnie swoim pięknym i kwiecistym językiem. Sprawiła, że bez reszty zaangażowałam się w życie wykreowanych przez nią postaci. Żałuję, iż Pałac kobiet ma tylko niecałe czterysta stronic. Chętnie poczytałabym jeszcze. Dlatego jestem przekonana, że jeszcze nie jeden raz sięgnę po książki Buck. Kolejna już czeka na mojej półce :) Gorąco polecam i zachęcam do przeczytania.

sobota, 14 stycznia 2012

Opowieści miłosne, śmiertelne i tajemnicze

Opowieści Miłosne Śmiertelne i Tajemnicze  - Poe Edgar Allan 
Dosyć niedawno wpadłam na pomysł przeczytania książki Edgara Allana Poe. Zwykle kiedy kupuję nowe pozycje książkowe, muszą przez dłuższy czas leżeć na półce w oczekiwaniu na swoją kolej. Z tą było inaczej. Niemal od razu gdy ją zakupiłam zabrałam się za czytanie. Muszę przyznać, że pokładałam w niej ogromne nadzieje na przeczytanie czegoś naprawdę przerażającego. Przywykłam już, że żadna historia nie jest w stanie mnie przerazić tak, jakbym sobie tego życzyła. Nie dlatego więc z przykrością stwierdzam, że się zawiodłam. Te opowiadania nie były bowiem tak wspaniałe, jak większość osób, które je przeczytały, uważają. 

Było tu całkiem sporo opowiadań średnich, przeciętnych, które czytałam, aby przeczytać. Do najsłabszych mogę zaliczyć: "Rozmowę Eirosa z Charmionem", "Nieporównaną przygodę niejakiego Hansa Pfaalla", "Bujdę balonową" oraz "Karierę literacką". Niemal do szaleństwa już doprowadzało mnie koszmarnie nudne i długie drugie z powyżej wymienionych opowiadań. Ciągnęło się jak flaki z olejem, bo ileż można czytać o balonie? Niedługo potem czekała mnie powtórka z rozrywki, czyli opowiadanie trzecie z wyżej wymienionych. Znowu ten nieszczęsny balon! 

Nie mogę jednak powiedzieć, że żadne z opowiadań nie przypadło mi do gustu, bo musiałabym skłamać. Było takich całkiem sporo. Mogę tu wymienić np.: "Żabiego skoczka", "Przedwczesny pogrzeb", "Sfinksa", "Okulary", "Zabójstwo przy Rue Morgue", "Rękopis znaleziony w butli", czy "Opowieść Artura Gordona". Te, według mnie, okazały się najlepszymi z całej antologii. Były interesujące, czasem zapierające dech w piersiach, niezwykle trzymające w napięciu. Czyli takie, na jakie miałam ochotę sięgając po tę książkę. 

Język jakim posłużył się autor nie zachwycił, ale potrafił mnie zaciekawić, wciągnąć w nastrój danego opowiadania. Szata graficzna, która w każdej książce odgrywa bardzo ważną rolę. Tutaj z pewnością wydawnictwo wykonało kawał dobrej roboty. Bo i okładka jest ładna i ilustracje w środku. Zamieszczając te piękne rysunki, VESPER podjęło bardzo dobrą decyzję, bo zostały one wykonane przez Harry'ego Clarke'a, który "jak mało kto odczuł ducha jego twórczości". 

Nie wiem czy polecać Wam przeczytanie tej książki. Musicie sami zdecydować. Ja myślę, że pomimo wszystko warto zapoznać się z tym zbiorem opowiadań, Wam przecież może się spodobać! 

piątek, 6 stycznia 2012

Podsumowanie 2011 roku i plany na 2012

Nie do końca jestem zadowolona z minionego, 2011 roku pod względem czytelniczym. Tak jak w poprzednim przeczytałam 40 książek i 15293 stron (o 282 strony mniej niż 2010). Opublikowałam również 21 recenzji. Mam nadzieję, że w przyszłym roku mój wynik choć trochę się poprawi :)

Chciałabym wyróżnić kilka książek przeczytanych przeze mnie w ubiegłym roku, które uznałam za najlepsze. Miało być ich 10, ale zdecydowałam, że to za dużo w porównaniu do tego ile przeczytałam wszystkich. Wybrałam ich 6:

1 miejsce - Zielona mila Stephena Kinga
2 miejsce - Dom duchów Isabel Allende
3 miejsce - Ukryty kwiat Pearl S. Buck
4 miejsce - Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet Stieg Larsson
5 miejsce - Chirurg Tess Gerritsen
6 miejsce - Tropiciel duchów Michelle Paver

Mam kilka planów na ten rok. Przede wszystkim postanowiłam przekonać się do Władcy Pierścieni i przeczytać przynajmniej pierwszy tom. Zamierzam też skończyć kilka trylogii, które zaczęłam w minionym roku: trylogię Larssona, rzymską trylogię Penelope Green, Cukiernię pod Amorem. Chciałabym także przeczytać kolejną część Ani z Zielonego Wzgórza, Anię na Uniwersytecie, Opactwo Northanger Jane Austen, co najmniej dwa thrillery Gerritsen, oraz jeszcze więcej książek z tematyki Daleki Wschód, azjatyckich: Arabska żona, Arabska córka, Klejnot Medyny, Matka ryżu, Pałac kobiet, W stronę życia. Oczywiście zamierzam już tradycyjnie przeczytać coś Kinga, Murakamiego, z biblioteczki Poznaj Świat. Mam także w planach sporo, zupełnie nowych książek :)