To opowieść o rodzinie Estebana Trueby, o pokoleniach kobiet, które go otaczały, o jego dzieciach i wnukach. Ich losy splatają się z historią Chile i są świadectwem dramatycznych przemian na przestrzeni XX wieku. Gwałtowny temperament ojca rodziny i szczególna nadwrażliwość jego żony komplikują wzajemne relacje bohaterów i choć prowadzą do tragicznych przesileń, równocześnie składają się na serdeczną opowieść o świecie wielkich codziennych emocji. I choć Esteban jest osią, wokół której toczy się opowieść, to jej głównymi bohaterkami są przede wszystkim kobiety jego życia. To one tworzą dom, nie ten z cegły, ale ten w sercach, w którego skład wchodzą również duchy. *
Dom duchów to bez wątpienia powieść obyczajowa. Spotkałam się z wieloma różnymi opiniami na temat takich książek. Większość z nich była niestety negatywna. Ich autorzy twierdzili, że są zwyczajnie nudne i często nic nie wnoszące. Ja po części zgadzam się z tymi opiniami. Ale tylko po części.
Mam już za sobą kilka książek Jane Austen. Pomimo, że bardzo interesuje mnie świat przedstawiony w nich, nierzadko byłam po prostu znużona przy ich czytaniu. Coś takiego jednak nie miało miejsca podczas czytania przeze mnie
Domu duchów autorstwa Isabel Allende. Ktoś mógłby sobie pomyśleć: co interesującego jest w losach jakiejś papierowej rodziny? Otóż mnie osobiście historia Truebów bardzo zaciekawiła. Książkę czytało mi się lekko i szybko. Nie wiem nawet kiedy dotarłam do końca i przewróciłam ostatnią stronę. Nie jest to pusta, nic nie wnosząca historia jakiś tam losów, jakiejś tam rodziny. Powieść ta niesie ze sobą także pewien morał. Morał mówiący o tym, że negatywne emocje często mogą doprowadzić do nieporozumień między ludźmi a także wielu nieszczęść czy niepowodzeń.
Myślę również, że język jakim posłużyła się autorka odegrał naprawdę ogromną rolę w odebraniu przeze mnie tej książki w tak pozytywny sposób. Piękny styl pisania Allende, szczególnie rzucający się w oczy na początku książki, wprost mnie oczarował. Sprawił, że chciałam czytać jeszcze i jeszcze, i nie mogłam zaprzestać przewracania dalszych stron powieści. Wspomnę jeszcze o bardzo ładnej szacie graficznej. Całkiem ładna okładka, a także sznureczek, którym można posłużyć się do zaznaczenia strony bez użycia zakładki, także przyczyniły się do pozytywnej oceny.
Jedyne co mi nie przypadło do gustu, to zbyt duża ilość polityki, politycznych rozgrywek, sytuacji które były tworzone, bogatych w przykre skutki dla społeczeństwa. Jest to niestety temat, którego nie lubię ( to stanowczo zbyt łagodne określenie). A już tym bardziej nie chciałabym czytać o tym w książkach.
Podsumowując, powieść
Dom duchów bardzo mi się spodobała. Dlatego pewnie jeszcze nie jeden raz sięgnę po książki Isabel Allende. Choćby, po to by podziwiać ten piękny język :)
* okładka