środa, 21 marca 2012

Sklepik z marzeniami

Teraz czytam 
Nie ma człowieka, który nie miałby marzeń. Każdy z nas je ma. Jedni nie robią nic w kierunku ich spełnienia, a inni są zdolni poświęcić dla nich niemal wszystko. "Sklepik z marzeniami" to opowieść o ludziach posiadających te marzenia i próbujących je wcielić w życie. Pragnieniem Briana Ruska, nastoletniego chłopca, który kolekcjonował baseballowe karty i był pierwszym klientem w nowo otwartym sklepie, było posiadanie tej jedynej, należącej do konkretnego, słynnego sportowca. Dla innych mieszkańców Castle Rock marzeniem było posiadanie pięknego abażuru, lisiego ogona, okularów przenoszących do innego świata. Ot, niby zwykłe przedmioty. W dodatku można je zdobyć za niewielką cenę. Co najmniej tak z początku sądzili kupujący. Zapłatą bowiem była niewielka suma pieniędzy oraz spłatanie komuś "niewinnego" psikusa. Np. ubrudzenie błotem pościeli sąsiadki, która wisiała na sznurku w ogrodzie, wybicie okna kamieniem, a nawet zamordowanie psa. Z pozoru błahe psikusy okazały się zabójcze dla mieszkańców Castle Rock. Leland Gaunt, u którego kupowali wymarzone przedmioty uknuł intrygę i celowo chciał ich skłócić, co często miało opłakane skutki, tkj. wzajemne zabójstwa. Jedynie szeryf miasteczka, Allan Pangborn oparł się pokusie rozwiązania zagadki tajemniczej śmierci żony i syna w wypadku samochodowym, co od dawna było jego słabością.

Stephen King po raz kolejny wprowadził mnie w doskonale wyimaginowany przez siebie świat. Wszyscy bohaterowie, jak zwykle, precyzyjnie wykreowani, odznaczający się wyrazistymi charakterami. King bardzo dokładnie przedstawił ich portrety psychologiczne, co czuli po zakupieniu upragnionej rzeczy i jak bardzo obawiali się, że ktoś im ją odbierze. Właśnie to ich zaślepiło i dlatego zdecydowali się robić to, co zażyczy sobie pan Gaunt, w ogóle nie myśląc o konsekwencjach swojego czynu. Dopiero później zdawali sobie sprawę z przykrych skutków swoich działań.
Bardzo utkwił mi w pamięci i spodobał się klimat sklepiku pana Gaunta. Już sama nazwa jest bardzo intrygująca, ale przede wszystkim spodobało mi się jego wnętrze. Czasem jak w normalnym, zwykłym sklepie, ale kiedy Leland Gaunt zawierał umowę z kupującymi czułam, jak zmieniał się jego nastrój. Oczami wyobraźni widziałam tajemnicze sklepowe lady i półki, na których klient widział rzecz dokładnie taką, jaką chciał widzieć i posiadać. Myślę, że ten wyjątkowy i tajemniczy sklep na długo zapadł mi w pamięć. 

niedziela, 11 marca 2012

Pierwszy śnieg

Pierwszy śnieg  - Nesbo Jo
Ostatnimi czasy bardzo popularna stała się literatura skandynawska. Zwłaszcza thrillery. Dotychczas ze skandynawskich thrillerów miałam przyjemność przeczytać jedynie pierwszą część trylogii Millenium. Spodobała mi się na tyle, że już wkrótce zamierzam sięgnąć po kolejną. Chciałam przekonać się, czy inni pisarze z tamtego regionu są w stanie dorównać Stiegowi Larssonowi. Mój wybór padła na Pierwszy Śnieg Jo Nesbo. Akcja książki toczy się w Norwegii, późnią jesienią. Zaczynają ginąć zamężne kobiety. W pobliżu zawsze pojawia się bałwan. Wyjaśnieniem mrocznej zagadki zajmuje się Harry Hole, komisarz od seryjnych zabójstw. To, co szczególnie rzuciło mi się w oczy i wyróżnia Pierwszy Śnieg od thrillerów innych autorów, to wyjątkowo nieoczekiwane zwroty akcji. Kiedy czytelnikowi wydaje się, że sprawa dobiega już końca, a mordercą jest ktoś wcześniej zupełnie niepodejrzewany, okazuje się, że zabójca pozostaje wciąż na wolności. Zakończenie jest jeszcze bardziej zaskakujące. Nesbo napisał swoją książkę w taki sposób, że czytelnik nie ma chwili na odetchnięcie. Cały czas pojawiają się nowe wątki, które za moment wydają się całkiem nieistotne dla sprawy, po to tylko, aby pojawiły się kolejne. Z pewnością jeszcze nie jeden raz sięgnę po literaturę tego autora, bo, pomimo, że ostatecznie Pierwszy Śnieg nie dorównuje Mężczyznom, którzy nienawidzą kobiet, to jest bardzo dobra. Gorąco polecam wszystkim zainteresowanym thrillerami ;)