niedziela, 19 lutego 2012

Matka ryżu

 Teraz czytam

Nigdy nie wznoście murów, bo gdy zaczniecie budować mur, to potem sam rośnie. Taka jest natura muru - sam pnie się w górę, aż staje się tak wysoki, że już nie sposób się na niego wspiąć. (str. 73) 

 „Matka ryżu” to książka opowiadająca o dziejach wielopokoleniowej rodziny, mieszkającej na Malajach (dzisiejsza Malezja). Bohaterowie powieści Rani Manickiej żyją w XX w. Ich losy zaczynamy śledzić od momentu zamążpójścia Lakszmi, bardzo młodej dziewczyny, która wraz ze swoim nowo poślubionym mężem, Ają, wyjeżdża ze swego rodzinnego Cejlonu i przenosi się na Malaje. Tam zakłada własną rodzinę i rodzi wiele dzieci. Historię bohaterów obserwujemy z różnych perspektyw. Początkowo z punktu widzenia Lakszmi, która opisuje jak trudno jej było opuścić rodzinny dom i przeprowadzić się do nowego, obcego miejsca, razem z mężem, którego prawie wcale nie znała, a w dodatku okazał się być zupełnie kimś innym, niż miał być. Aja został jej przedstawiony jako bogaty mężczyzna, mieszkający w dużym, pięknym domu z dziećmi swoimi i swojej zmarłej żony. Tymczasem okazuje się, że jest ubogim urzędnikiem, który zamieszkuje niewielki, drewniany domek i ma mnóstwo długów. Lakszmi postanawia nie załamywać się i starać się prowadzić dom jak najlepiej potrafi. Czytelnik ma również okazję poznać losy tej malajskiej rodziny z perspektywy jej dzieci, męża, a także z punktu widzenia jej synowych i wnuków. Dzięki temu powieść jest obiektywna. Możemy dowiedzieć się, co sądzi dany bohater, o danej sytuacji i osobie. Książka staje się jeszcze bardziej realistyczna, kiedy bohaterom nie wszystko idzie jak po maśle i zdarzają się również przykre sytuacje. A już na początku posądziłam autorkę za przesłodzenie powieści. Bo jakie szczęście trzeba mieć, żeby wyjść nieomal bez szwanku z rozstrzelania przez wroga podczas II wojny światowej? Aję zabrano z domu, więziono, nie karmiono i torturowano. W końcu razem z towarzyszącymi mu ludźmi w lochach, gdzie przebywał, postanowiono rozstrzelać. On jeden przeżył. Graniczyło to prawie z cudem. Lakszmi chroniła przed Japończykami swoją najpiękniejszą córkę. Kiedy zjawiali się w ich domu po zapasy żywności, chowała ją w skrytce. Pewnego razu jednak coś potoczyło się nie tak. Wtedy już wiedziałam, że Manicka nie ma zamiaru słodzić w swojej książce. „Matka ryżu” okazała się powieścią do głębi poruszającą, czasem nawet wstrząsającą. Pisarka stworzyła także bardzo realistyczne postacie. O żadnej z nich nie jestem w stanie powiedzieć, że była zdecydowanie zła, lub dobra. Uważam, że każda z nich miała jakieś racje. A po wyjaśnieniu swojej wersji zdarzeń i swojego punktu widzenia, okazywało się, że miały powody, aby zachowywać się tak, a nie inaczej. Szczególnie polubiłam główną postać, Lakszmi, która była tytułową matką ryżu, od której wszystko się rozpoczęło. Potrafiła wyczarować coś z niczego. Podczas wojny starała się, aby jej dzieciom niczego nie zabrakło. Zawsze znalazła sposób na zapewnienie pożywienia sobie i rodzinie. Były jednak i takie chwile, gdy moja sympatia do niej zanikała i przeradzała się w zdumienie i niedowierzanie. 
Polecam osobom lubiącym czytać powieści obyczajowe, rodzinne sagi.

13 komentarzy:

  1. Zastanawiałam się właśnie czy po nią sięgnąć, teraz wiem, że warto :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi się ta książka podobała, głównie ze względu na egzotyczne miejsce akcji. Lakszmi również wzbudziła we mnie różne odczucia. Początkowo ją lubiłam, później niestety jej zachowanie się zmieniło i trochę mojej sympatii straciła. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka to prawdziwa gratka! Narazie dodaję ją do planów, postaram się jak najszybciej przeczytać

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciężko jest mi wyobrazić sobie powieść obyczajową, kiedy w tle toczy się wojna :) Nie słyszałam jeszcze o tej książce, chyba warto zapamiętać jej tytuł :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Autorka nie skupiła się tutaj aż tak bardzo na samej wojnie. Jedynie od czasu, do czasu Manicka wplata jakieś wydarzenia bezpośrednio z nią związane. Reszta to po prostu codzienne życie postaci w tym czasie.

      Usuń
  5. Widziałam ją niedawno u znajomej. Była nią zachwycona. Jeszcze Twoja pozytywna opinia. I jak tu się za nią nie wziąć? :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Powieść obyczajowa w tle panującej wojny? Mogłoby być ciekawie, aczkolwiek intryguje mi jak wyraźna jest panująca wokół zagłada ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Lubię poznawać życie innych ludzi, innych kultur, tym bardziej, że w tle jest wojna. Muszę przeczytać

    OdpowiedzUsuń
  8. Gdzieś już słyszałam o tej książce, ale wtedy nie zwróciłam na nią szczególnej uwagi, dopiero ty zdołałaś mnie nią zainteresować. Dopisuje do listy i kiedyś na pewno przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Przyznam, że troszkę inaczej ją sobie wyobrażałam, jednak może być ciekawie... Dlatego jeśli będę miała okazję - sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo mocno chciałam ją przeczytać, nadal chcę, mam nadzieję, że się uda :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Słyszałam o tej książce już wcześniej, ale nie ciągnie mnie do niej.

    OdpowiedzUsuń
  12. Mi zapewne jej nie polecasz. :P

    OdpowiedzUsuń